- Dlaczego Chaos zawsze wygrywa z Porządkiem?
- Ponieważ jest lepiej zorganizowany.

/Terry Pratchett/

piątek, 4 listopada 2011

15. Targi Książki w Krakowie - ja też tam byłam, krówki i kawkę piłam ...


Chociaż z założenia blog powinien poruszać jedynie tematy "sceniczne", ale nie mogę nie wspomnieć o Targach Książki, które po raz 15. odbyły się w Krakowie, jako że jestem wielką miłośniczką książek.

Moja pierwsza myśl: o matko! Dwie ogromne hale, pełno ludzi, tłok, zaduch, książki, książki, książki, Reksio rozdający naklejki, Gandalf Szary rozdający ulotki, księżniczki, tancerki, damy; jednym słowem dużo się działo. Nawet jeżeli ktoś ma świetną orientację w terenie - na Targach przepadł, zgubił się. Dopiero, kiedy już miałam wychodzić udało mi się znaleźć stoisko, którego szukałam wcześnie - bezskutecznie. Pamiętałam, że było pod ścianą. Jedna ściana, druga ściana ... w końcu dałam za wygraną i poszłam w jakąś uliczkę w nadziei na jakieś ciastko, naklejkę, zakładkę albo książkę do 5 zł.

Spotkałam pana Wojciecha Cejrowskiego. Nie umiem tego zrozumieć. Kiedy czytam jego książki podróżnicze, śmieję się do łez, mam różne przemyślenia i myślę sobie "Jaki to miły, radosny człowiek, otwarty itd." Chociaż wiele razy widziałam już jego występy w telewizji to miałam nadzieję, że to po prostu jego taki akt sceniczny, jego kreacja na niemiłego, sztywnego. Niestety, kiedy go dzisiaj poznałam osobiście, okazał się taki jak mi się wydawało. Autografy rozdawał "z łaską", obdarzał co po niektórych uśmiechem, na pytania odpowiadał w tonie "o matko co wy ode mnie chcecie". Zgadzam się w zupełności z jednym z recenzji, zamieszczonych na jego stronie (napisaną przez użytkownika Daras): "Szkoda, że osoba, na którą nie mogę patrzeć i której poglądy stanowią prawie zupełne zaprzeczenie mojego światopoglądu ma zupełnie niezrozumiały dla mnie dar opowiadania ciekawych historii. Na szczęście możliwe jest słuchanie i czytanie bez patrzenia w te złośliwe oczka. Wolałbym żeby ten dar miał ktoś bardziej przeze mnie ceniony ale skoro nie mam wpływu na przydzielanie daru opowiadania/pisania jestem zmuszony to zaakceptować. Obiecuję jednak, że jeżeli kiedykolwiek będę miał na to jakikolwiek wpływ natychmiast go Panu odbiorę i dam komuś innemu."
Polecam książki pana Cejrowskiego, ale jego samego - już nie tak bardzo.

Później, idąc kolejny raz i starając się obejrzeć wszystkie stoiska natrafiłam na Pana Marka Kamińskiego. Zupełnie przypadkiem. Ponieważ byłam z mamą (która była moim wsparciem finansowym :P), wypchnęłam ją do przodu, żeby zabrała autograf. Mama postanowiła mi sprezentować ostatnią książkę Pana Marka, oczywiście z jego autografem. Kompletnie zaskoczyło mnie zachowanie Pana Marka. Niby tez podróżnik, ale jakże odmienny charakter od pana Cejrowskiego. Serdeczny, uśmiechnięty, ciekawy. Kiedy usłyszał, jakie imię ma wpisać w dedykacji, zdziwił się, zaśmiał,  a potem powiedział, że jego syn ma podobnie na imię (tylko oczywiście w formie męskiej :P). Wywiązała się dyskusja, dlaczego takie imię, po kim, skąd się wzięło (moje od krakowskiej skrzypaczki, imię jego syna z "Królowej Śniegu"). Niesamowicie przyjemna rozmowa. No i dostałam jego najnowszą książkę "Wyprawa" z piękną dedykacją:
"(...) aby nigdy nie zapomniała o swoich marzeniach : - )".

merlin.pl
Pół godziny przed wyjściem, "odkryłyśmy" jeszcze przez nas nie odwiedzoną część hali. Dreptamy, dreptamy, aż tu nagle ... stoisko z książkami Polskiego Wydawnictwa Muzycznego. I po prostu nie mogłam, jak zobaczyłam ceny i taki sposobem mam już prezent na Mikołajki :P


Wiem, wiem, jest tyle negatywnych recenzji o tej książce, że szok, ale co mnie to obchodzi. Mam swój mały rozumek i umiem stwierdzić co mi się podoba, a co nie. Umiem też słuchać. I mogę się nie zgodzić z opiniami pani Basi Jakubowskiej. Ale uważam, że książka jest warta przeczytania, bo to jest świat, którego ja osobiście najprawdopodobniej nigdy nie dotknę, nigdy nie zobaczę przedstawienia w MET i takie książki, takie recenzje są dla mnie jedną z drug kontaktu z tym wspaniałym środowiskiem.

Czego mi brakowało na Targach? Po pierwsze: ławeczek. Cokolwiek, gdzie można by było usiąść. Były wprawdzie trzy "stołówki", ale to o wiele za mało jak na taką masę ludzi. Wystarczyły by ławeczki były gdzies po drodze, w większych przesmykach i od razu byłoby lepiej.
Po drugie: albo ja nie widziałam (co jest prawdopodobne) albo w ogóle nie było stanowiska BookCrossing. Jeżeli było to przepraszam za brukanie dobrego imienia, jeżeli nie było - ah well, szkoda, wielka szkoda, uważam że  na takiej imprezie powinno takie stoisko zostać zorganizowane. Nawet nie przez kogoś nadzorowane. Wystarczy wywiesić plakat, poprosić biblioteki o książki przekazane do BookCrossing, dać informację w internecie, ze takie stoisko będzie i wio! Specjalnie zabrałam książkę, którą zdobyłam na Targach Książki w Katowicach, chcąc się nią podzielić w Krakowie, a tutaj ... no cóż: hu kers?
Po trzecie: czy tak trudno zajrzeć do słownika gwary śląskiej? Włączyć Internet? Przy jednym z wyjść/wejsć można było się uraczyć, za odpowiednią opłatą, śląskimi specjałami. I nie byłoby nic w tym nadzwyczajnego gdyby nie to, że na tablicy, na której wymieniono nazwy kolejnych dań po śląsku napisano "pyry" oraz "modra kapusta". Kill me, please! Panie przy kasie, na każde zwrócenie uwagi, mówiły że o tym wiedzą, ale niestety to nie ode to pisały, a już nie mają jak zmienić. Dla tych, którzy nie ze Śląska wyjaśniam: po śląsku na ziemniaki nie mówimy "pyry", a "kartofle"; i nie "modra kapusta" ino "modro kapusta".
Ciekawe jakby nazwali rosół po śląsku, gdyby go mieli w swojej ofercie? "Rosół (zupa z makaronem)" :P
(rosół to po śląsku nudelzupa ;))

Bardzo żałuję, że nie mogę uczestniczyć w Targach przez kolejne dni, ale niestety - zrujnowałoby mnie to do końca, a właściwie moją mamę, bo gdy jesteśmy razem wśród książek, to nie myślimy logicznie, a potem w domu tylko zastanawiamy się, gdzie przywiesić kolejne półki albo w jaki sposób zrobić miejsce dla kolejnego regału na książki. Cóż, jak to mówi moja koleżanka: hu kers? :P

PS. Po powrocie do domu zastała mnie paczka z wydawnictwa Prószyński i S-ka. Półki i witryna w moim pokoju stanowczo zaprotestowały, one już więcej nie udźwigną. Parapet natomiast nie miał nic przeciwko.

PS2. Opracuję chyba dietę obwarzankowo - makaronową. Przez cały dzień obwarzanki (z solą i kminkiem - om nom nom nom, że zacytuję Ciasteczkowego Potwora), po powrocie do domu zupki chińskie. Rehabilituje mnie tylko to, że piłam dużo wody przez cały dzień :P

PS3. Zawsze chciałam dopisać "PS3", choćby nie miał on sensu :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz